Dopiero wtedy mogę się pochwalić moją pracą.
Nie tak dawno odkryłam stemple do kolorowania. Przedtem trzymałam się się od nich z pewnym dystansem, gdyż są tak urocze, że wręcz infantylne, ale potem odkryłam, że kolorowanie ich i komponowanie w moich pracach przynosi mi dużo radości, więc pal sześć, polubiłam się ze stemplami :)
Jednymi z moich ulubionych na początku zostały stempelki z serii Gorjuss, ale nie łatwo dostać je obecnie w polskich sklepach scrapbookingowych (poza najnowszą kolekcją wydaną przez Papermanię, choć nie do końca umiem się przekonać do ich powiększonego rozmiaru. Nie mieszczą mi się na bloczku akrylowym, a jakoś nie mam ochoty kupować większego).
Nieco później przekonałam się do stempli Magnolia, a to z powodu ich ceny. Drogie to ustrojstwo, a jak człowiek chce kupić kilka stempelków, to musi wydać na nie fortunę (w moim wypadku, w rozsądnych odstępach czasowych :P). No ale stało się. Kupiłam pierwszy, na próbę i wsiąkłam. Świetna jakość i duży wybór (choć znowu w polskich sklepach bardzo okrojony). Żeby zaspokoić swoje gusta część stempli musiałam kupić w sklepie, który sprowadza je z USA, co niemal podwaja ich cenę, że nie wspomnę o kosmicznym koszcie wysyłki (który rośnie niemal o 100% z każdą kolejną zakupioną rzeczą, nawet tak drobną jak stempelek Magnolii). No ale stało się, kupiłam, a teraz będę czekać ze dwa miesiące aż paczuszka przypłynie do mnie statkiem.
Ostatnio rozpoczął się dla mnie sezon urodzinowo-imieninowy więc zaczynam robić karteczki na tę okazję. Poniżej moje pierwsze próby.
Muszę przyznać, że wspaniale kolorujesz stemple! Potrafisz też pięknie wkomponować taką odbitkę, żeby nie była zbyt infantylna... ja tak nie umiem ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń