Oto jedna z moich ulubionych technik. Wystarczy usiąść i szaleć. Czasem trzeba szaleć nieco dłużej by z tego szaleństwa wyłoniło się coś sensownego, ale nie dość, że efekty są zawsze interesujące, to jeszcze jest to swoista terapia przez sztukę.
I tak oto powstało kolejne dzieło pt.
Myśli moje nieokiełznane ;)
Ile warstw! Ile wszystkiego! Fantastyczne bogactwo, a najlepsze, że szczegóły wcale nie giną,tylko się uzupełniają. Piękna praca.
OdpowiedzUsuń